W ostatnich dniach grudnia zeszłego roku udało nam się wyskoczyć na jeden dzień do Australii. Niestety kangurów nie spotkaliśmy. A szkoda! Pewnie dlatego, że było dość zimno, na minusie, a kangury są przecież ciepłolubne.
Udało nam się zobaczyć za to takie cuda:
Piętrowy parking rowerowy |
Złote rybki |
Most obciążony metalem |
Wóz ciągnięty przez konie |
??? |
Ameryka Południowa |
Ponieważ kangurów nie było, organizator zapewnił atrakcję zastępczą. Była nią pogoń za króliczkiem.
W końcu po całym dniu biegania, udało nam się złapać tego królika.
Upu.pork wcielił się w rolę przewodnika stada.
W poszukiwaniu ciekawych obiektów do fotografowania...
Dzieci zaliczyły też treking bez zabezpieczenia. Było groźnie, ale dały radę.
Informacje praktyczne - podróż ze stolicy Bawarii na odległy kontynent trwa tylko dwie godziny. W całości pokonuje się ją lądem. My wybraliśmy się tam pociągiem z BayernTicket.
Polecamy, choć w grudniu może być bardzo zimno ;-)
bardzo ciekawy post! Gratuluję!
OdpowiedzUsuń