poniedziałek, 7 grudnia 2015

Moja decyzja o emigracji

Niebawem minie rok, od kiedy zaczęłam myśleć o wyjeździe z Polski.
Były dwa wyraźne momenty, kiedy dotarło do mnie, że to, o czym myślałam, marzyłam, może stać się rzeczywistością. Oczywiście tylko wtedy, kiedy sama wezmę sprawy w swoje ręce i zacznę działać.

Problemy życia na emigracji nie są mi obce, gdyż od wielu lat poza granicami Ojczyzny mieszkają moi rodzice i rodzeństwo. W zasadzie "tu" zostałam tylko ja. Choć dawno temu myślałam o życiu w innym kraju, przeprowadzka nie była w ogóle możliwa.
Do czasu...
Gdy uświadomiłam sobie, że ten czas wreszcie nadszedł, nie do końca byłam zdecydowana, by już teraz podjąć decyzję. Aż nastał pamiętny dzień, grudniowa niedziela 2014 r. Wtedy uświadomiłam sobie, że nie ma na co czekać, bo dzieci rosną, a potem może być trudniej.

To, że emigracja będzie do Niemiec, było dla mnie sprawą naturalną, bo znam język niemiecki. Pojawiły się głosy, że może łatwiej mi będzie, gdybym zamieszkała tam, gdzie rodzice, ale taki pomysł absolutnie nie był przeze mnie brany pod uwagę. Po pierwsze, nie znam francuskiego na tyle, by się swobodnie komunikować. [Znajomość języka kraju docelowego jest czynnikiem bardzo pożądanym. Uświadomiłam sobie to dopiero wtedy, kiedy wielokrotnie musiałam dzwonić na infolinię różnych firm, by załatwić bardzo ważne sprawy]. Po drugie, w DE mam możliwość pracy w zawodzie, może nie do końca w wyuczonym, ale pokrewnym. Po trzecie wreszcie, jestem tu w stanie utrzymać siebie i dzieci z jednej pensji (wiem, że z perspektywy PL jest to trudne do uwierzenia).

Trochę rozmyślałam, gdzie się w Niemczech osiedlić, ale problem w zasadzie rozwiązał się sam, po tym jak się okazało, że w Bawarii jest najwięcej ofert i największe zapotrzebowanie na "opiekunki do dzieci".

Działałam wielotorowo.
Po pierwsze - stworzyłam swoją aplikację. W PL szukałam "na poważnie" pracy raptem dwa razy i wystarczyło tylko CV, bo nawet LM nie musiałam pisać, więc dużego doświadczenia w temacie nie miałam, ale zdziwiło mnie, że niemiecka aplikacja jest tak rozbudowana. Musiałam przygotować np. także kopie świadectw pracy.
Po drugie - oddałam do tłumaczenia przysięgłego moje dyplomy akademickie wraz z całą aplikacją.
Po trzecie - w urzędach zebrałam potrzebne dokumenty (niektórych nie musiałam na szczęście tłumaczyć, bo są na europejskich drukach), które będą niezbędne w Niemczech. Tu pomocne okazało się polonijne forum.

Od momentu, kiedy usiadłam do pisania CV, do momentu, kiedy dowiedziałam się, że mam pracę, minęło raptem cztery miesiące, ale gdybym się nie guzdrała z pisaniem i od razu aplikowała na odpowiednie stanowisko, to myślę, że trwałoby to dwa razy krócej. Po wysłaniu ok. 20 aplikacji okazało się, że powinnam ubiegać się o pracę na innym stanowisku. Wtedy, rzutem na taśmę, wysłałam jeszcze pięć mejli i ... bingo! Udało się! Dziś pracuję w branży "opiekunek do dzieci".






2 komentarze:

  1. co tak długo nie było żadnego postu!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Anonimowy,
      tak się złożyło, że być nie mogło. Postaram się jednak, by regularnie dostarczać Ci materiału do czytania.
      Pozdrawiam
      J.am(m)er

      Usuń